Galaretka arbuzowa

Jakiś czas temu dorwałam w tk maxx trzy zagraniczne książki kulinarne. Między innymi ‘Gorgeous pudding’ Annie Bell. Poniższy przepis z wprowadzonymi drobnymi zmianami pochodzi właśnie z owej książki. Wypróbowałam go przede wszystkim dlatego gdyż spodobało mi się połączenie arbuza z pistacjami, a dodatkowo przekonało mnie do tego przepiękne zdjęcie znajdujące się tuż obok receptury.

Składniki (5-6 porcji):

700g arbuza pozbawionego skórki i czarnych pestek
1/2 cytryny
180g cukru (osobiście następnym razem dałabym przynajmniej o połowę mniej)
4,5 łyżeczki żelatyny
+
śmietana 30%
kilka łyżek cukru pudru
ewentualnie usztywniacz do śmietany
30g pistacji

Arbuza blendujemy, powinniśmy otrzymać około 700ml płynu. Dodajemy wyciśnięty sok z cytryny. Całość przelewamy do rondelka, dodajemy cukru i podgrzewamy do czasu, aż cukier się rozpuści. Zdejmujemy z ognia.
W miseczce z odrobiną ciepłej wody rozpuszczamy żelatynę. Następnie dodajemy ją do ciepłej masy arbuzowej, całość mieszamy.
Gotową mieszaninę przelewamy do niedużych salaterek/miseczek, chłodzimy i wsadzamy do lodówki. Czekamy aż galaretki stężeją.
Przed podaniem ubijamy śmietanę (można dodać usztywniacza), następnie dosładzamy ją cukrem pudrem według uznania. Siekamy pistacje obrane z łupin.
Na wierzch galaretek dajemy odrobinę śmietany i posypujemy posiekanymi pistacjami.

12 komentarzy

  1. Dominika

    15 lipca 2013

    Nie dziwię się, że Cię przekonała ta cudna galaretka! A ja już się boję wchodzić na TK Maxxowy dział książkowy! ;)

  2. moja pasja smaku

    14 lipca 2013

    Jaka smakowita :) Cudne zdjęcia !

  3. AnnaA-G

    14 lipca 2013

    Ja też mam te naczynka. Galaretka świetna, ładne zdjęcia:)

  4. kilo przyjemności

    14 lipca 2013

    teraz żałuję, że się w piątek nie wprosiłam jednak :P wyglądają super :)

  5. Kasia Jurek

    14 lipca 2013

    ale super, nie jadłam takiej galaretki jeszcze,

  6. Pola A

    14 lipca 2013

    uhuhu ale pyszności :) czy mogłabym się dowiedzieć skąd są te naczynka do galaretek?

    • aleglodomorek

      14 lipca 2013

      naczynka są po crème brûlée z lidla, mam je już dosyć długo, ale możliwe, że deserek jest w stałej ofercie, albo pojawia się podczas francuskiego tygodnia :)Przyznam, że kupiłam ze względu na naczynka ;)

    • Madame Edith

      14 lipca 2013

      Haha, mam takie same! Świetne są, jak i zresztą Twój deser. Arbuzowej galaretki jeszcze nie jadłam, ale za arbuzami przepadam, więc sądzę, że jest przepyszna!

      Serdecznie Cię pozdrawiam,
      E.

    • aleglodomorek

      15 lipca 2013

      :) Racja, ja aż żałuję, że mam tylko dwie.

  7. Kinga Kornacka

    14 lipca 2013

    To może jednak sprawdzę czy ten arbuz w piwnicy dalej się tam znajduje? ;)

  8. cook and look

    14 lipca 2013

    Musiała być przepyszna :)

  9. Lolinka

    14 lipca 2013

    Cudne są. Wyglądają tak, że w pierwszym momencie myślałam, że to zdjęcia z książki. Ala jesteś mistrzem!

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Skosztuj również