Choć zdecydowanie mogę o sobie powiedzieć że jestem mieszczuchem, lubię tłum ludzi, ruch i tempo jakim żyje miasto, to od czasu do czasu wyjazd poza jego granice jest zbawienny.
Soczysta zieleń, lekko skąpana w delikatnych promieniach słońca. Kwitnące jabłonie, truskawki, pierwsze kwiaty. Powoli dobiegający końca okres sadzenia roślin, a rozpoczynający się czas ciepłych wieczorów przy grillu. Mrówki chodzące po plecach i błoga cisza, przerywana warkotem kosiarki , szlifierki, czy głośnymi rozmowami zza płotu. Wszystkich tych, którym na co dzień tego brakuję zabieram poza miasto.
Mar tyna
Śliczne zdjęcia :)
Bardzo proszę o poklikanie w linki u mnie w poście,bardzo mi na tym zależy. Jeżeli poklikasz napisz,a ja się odwdzięczę czymkolwiek chcesz :)
http://martynencjatestuje.blogspot.com/2015/05/favorite-items-collage.html
studentka_na_diecie
Oj tak, mam tak samo :) chociaż uwielbiam wielkie miasta, to takie plenerki poza miastem, a w szczególności takie grillki dają powera :)